Idzie prześladowca Kościoła – tymi słowami wita minie zawsze arcybiskup senior, który kiedykolwiek mnie widzi z aparatem, tak zaczyna ze mną rozmowę. Jestem ci bardzo wdzięczny za to, co robisz. Dzięki tobie mogę codziennie dowiedzieć się co się dzieje w diecezji, ale dzięki tobie dowiedziałem się tak wiele o Kalwinach. Robisz zdjęcia, filmujesz, piszesz tyle tych artykułów – to bardzo ważne. Bardzo dobrze wykonujesz tę swoją posługę.
– Życzę księdzu dobrej komunikacji ze światem i z ludźmi.
– To, co robisz jest bardzo ważne i cenne dla całego Kościoła. Możesz się spełniać nie tylko jako ksiądz, ale również jako fotograf czy dziennikarz. Zawsze z zaciekawieniem oglądam, czytam to, co robisz. Archiwizujesz nasze życie, które potem inni mogą czytać i oglądać.
To tylko trzy życzenia, jakie usłyszałem pod moim adresem w czasie opłatka dla duchowieństwa i osób życia konsekrowanego zorganizowanego – jak co roku – w przededniu świąt Bożego Narodzenia. Piszę o tym, nie po to by się tutaj chwalić, ale dlatego, że po raz kolejny czuję się doceniony za to, co robię. Te życzenia pokazują mi, że to, co na co dzień wykonuję, za czym pędzę, o co zabiegam, co piszę, fotografuję, nagrywam ma sens i ktoś na to czeka, ktoś to ogląda, ktoś tego słucha, ktoś to czyta i komuś to jest potrzebne.
Powiem wprost dla takich chwil, dla takich życzeń, dla takich słów, które się usłyszy – warto to robić.
Na kapłański i zakonny opłatek przyjechały tylko delegacje duchownych i sióstr zakonnych, co mnie osobiście nie dziwi. Księża w tym czasie przedpołudniowym byli albo w szkole, albo na pogrzebach, albo przygotowywali świątynie na zbliżające się święta – choinki, szopki, sprzątanie itp. albo też – co daje mnie osobiście wiele radości – siedzieli w konfesjonałach posługując wiernym którzy czują potrzebę, by i duchowo przygotować się na święta. Nawiasem mówiąc – w katedrze w dzień powszedni przed świętami przed i po południu w konfesjonale siedziało po 4 kapłanów i mieli co robić, bo wierni szli i szli…
W czasie opłatkowego spotkania jako życzenia dla duchownych padły bardzo ważne – dla mnie osobiście słowa – mojego biskupa. Sowa, które na nowo pokazują mi w jak wielkiej tajemnicy uczestniczę jako ksiądz kiedy celebruję Eucharystię, obym nigdy o tym nie zapomniał.
– Czasem trzy, czasem cztery razy dziennie trzymamy Boga, który staje się Ciałem. Słowo staje się Ciałem w chlebie i winie. Syn Boży jest nam zawierzony w maleńkości i kruchości. Bardzo wam życzę takiej codziennej wrażliwości na cud Chrystusa. Życzę wam, żeby ten cud wam nigdy nie spowszedniał. Życzę wam takiej rzeczywistej Bojaźni Bożej przy każdej Eucharystii, tej Bojaźni, która jest darem Ducha Świętego, a nie lękiem ludzkim. Bojaźni, która jest połączona z poczuciem odpowiedzialności. Życzę również, żeby Pan Jezus dobrze się czuł w naszych rękach, kiedy Go trzymamy, kiedy Pan jest zawierzony naszym dłoniom. Pamiętajcie! Kiedyś my będziemy w Jego dłoniach. To wielkie wyróżnienie – nieustannego cudu Bożego Narodzenia w ludzkich dłoniach – przyjmujmy Go z wielką pokorą, bojaźnią i poczuciem odpowiedzialności i radości!