W tym kończącym się pierwszym tygodniu ferii zimowych w moim regionie, zostałem poproszony o pomoc duszpasterską mojemu koledze, który w tych dniach został sam na parafii. Z radością odpowiedziałem na to zaproszenie.
Pierwszego dnia przespacerowałem się do jego parafii wieczorową porą idąc 40 min w jedną stronę. Po powrocie do domu google wyliczyło mi, ze zrobiłem dokładnie 6.6 kim. w obie strony. Tak więc udało się pogodzić przyjemne z pożytecznym.
Drugiego dnia pomocy pojechałem autkiem, podobnie i trzeciego dnia, tj. w sobotę z rana. Tym razem jednak okazało się, że moje autko spało całą noc pod piękną puszystą białą kołderką. W nocy padał śnieg tak więc odgarnąłem autko i pojechałem.
Po Mszy św. wraz z gospodarzem wszedłem na wyższe kondygnacje świątyni, która jest budowlą poewangelicką, czyli ma balkony, a na nich dużo ciekawych skarbów.
W drodze do domu oczy można było nacieszyć biało- szarym krajobrazem.