Raz w miesiącu, jest już tradycją, że mój arcybiskup zaprasza do swojego domu biskupiego wszystkich pracowników kurialnych, nie tylko tych pracujący na miejscu, ale i tych z tzw. terenu, by się z nimi spotkać, a obchodzącym w danym miesiącu imieniny, złożyć życzenia.
Tak było i środę 17 lutego. Zazwyczaj nie bywam na tych spotkaniach, gdyż akurat w tym czasie jestem w szkole, gdzie zwykle mam lekcje. Jako, ze teraz mamy ferie, poszedłem na to spotkanie.
Zdarzyło się, że kilkakrotnie, to jeden, to drugi ksiądz profesor pytał mnie, nawiązując do mojego wygładu, czy chcę się upodobnić do kucharza, który co miesiąc przyjeżdża na tzw. Imieniny kurialne. Za bardzo nie wiedziałem o kogo i o co chodzi, gdyż, jak pisałem wyżej nie mam doświadczenia obecności tam gdyż nie bywam na wspomnianych imieninach.
Kiedy tym razem poszedłem na to spotkanie u biskupa, wszystko stało się jasne i zrozumiałem. Kucharz, który przyjeżdża z naszego ośrodka rekolekcyjnego z tzw. Cateringiem, ma długie włosy oraz bródkę a na niej kolorowe koraliki. Gdy po oficjalnych uroczystościach podszedłem do niego by powiedzieć o tych docinkach co do mojej osoby i jego uśmiechnął się, a ja chcąc dokonać porównania kucharza i księdza postanowiłem prosić o wspólne foto.
By nie było, że to jakieś wyimaginowane stwierdzenia – tak wyglądamy: kucharz i ksiądz.