W minionym tygodniu odwiedziło mnie dwóch księży. Nic w tym nadzwyczajnego, a jednak. Jednym z duchownych jest ksiądz, który pochodzi z parafii, gdzie posługiwałem w pierwszych latach kapłaństwa – wspominałem tu na blogu o nim kilkukrotnie. Drugim był ksiądz proboszcz parafii greckokatolickiej w moim mieście.
Przy kawie duchowny ukraiński opowiedział o tym, co dzieje się a wschodnią granicą oraz o jego posłudze tutaj w Polsce, gdyż z kilku osobowej parafii w jednej chwili zrobiła się parafia kilkutysięczną swoim zasięgiem obejmująca promień blisko 200 km.