Zakończył się miesiąc październik, który w Kościele jest miesiącem różańcowym. Nie posługując normalnie w parafii jako wikariusz – dużo trudniej jest wygospodarować sobie czas na obowiązki i na modlitwę. Trzeba sobie wszystko tak poukładać, by na wszystko czas się znalazł.
Tak było też w przypadku październikowego różańca. W tym miesiącu starałem się – co Bogu dzięki się udało – każdego dnia odmówić jedną cześć różańca świętego. Niby nic nadzwyczajnego, a jednak…
Jednego dnia modlitwę odmawiałem w domu, innego na spacerze, ale były i dni – tych było niestety najwięcej – kiedy różaniec odmawiałem w samochodzie, jadąc na tzw. zdjęcia czy nagranie – jednym słowem do pracy.
Niby nic nadzwyczajnego, ale udało się zawalczyć o codzienny różaniec modląc się za rodzinę, przyjaciół i cały Kościół. Czas na modlitwę – nawet w samochodzie – to dobry czas!