Trochę to trwało ale po wizycie w kilku urzędach , po złożeniu kilku podpisów i dokonaniu niezbędnych opłat, udało się wszystko dopiąć. Ale od początku. Jakiś czas temu pisałem tutaj o pewnym liście, który – jako jeden z wielu – otrzymałem od władz seminaryjnych. Chcąc odpowiedzieć na ten list, pomyślałem, że najpierw wybiorę się do nadawców tego listu, by powiedzieć, że jest on dla mnie – powiedzmy delikatnie – trudny do przyjęcia, niezrozumiały i nie na miejscu. Nie tylko pomyślałem, ale też i tak zrobiłem – bo lubię jasne sytuacje, które niestety nie zawsze są takie oczywiste. Zaobserwowałem to wśród świeckich, ale najlepiej widać to wśród duchownych – my sobie tutaj pogadamy, ponarzekamy, pobolewamy – jak to jest nam źle i jacy to biedni jesteśmy – a jak przyjdzie co do czego, by pójść do oób które mogą to zmienić, np., do biskupa – to… w sumie nie jest tak źle – powiedzą jedni, ja mam problem? Nie ma żadnego problemu – powiedzą inni, a znajdą się i tacy, którzy zaprzeczą wszystkiemu. Niestety! Brak odwagi do rozmowy, konfrontacji, wymiany poglądów – jest dość powszechny – bo po co się wychylać, lepiej w kuluarach pogadać, niż powiedzieć coś wprost. Tak więc powiedziałem wprost komu co i jak, ale obok powiedzenia wprost postanowiłem również działać.
Mieszkając w centrum – blisko milionowego miasta- kamienica marzeń znajduje się w strefie płatnego parkowania, stąd każdy, kto mieszka w tej strefie musi opłacić swoje miejsce. Zajrzałem do Internetu i poszukałem ile kosztuje abonament i jakie warunki należy spełnić, by móc go wykupić. By móc korzystać z abonamentu miejskiego płatnej strefy parkowania, należy być zameldowanym – przynajmniej czasowo – w miejscu zamieszkania.
Ściągnąłem z Internetu wniosek o zameldowanie czasowe – wypełniłem go – prosząc o potwierdzenie jednego z urzędników kurialnych, że istotnie zamieszkuję w danym lokalu pod danym adresem, umówiłem się na wizytę w urzędzie meldunkowym (3 dni później) i wniosek wraz z dekretem biskupa (do wglądu) zaniosłem do urzędu, wpłaciłem 17 zł opłaty skarbowej za zaświadczenie o zameldowaniu czasowym i po niespełna 15 minutach czasowo zameldowałem się w kamienicy marzeń.
Jako oficjalny mieszkaniec kamienicy postanowiłem pójść do wydziału komunikacji miejskiej i wykupić roczny abonament. Do tego też były potrzebne odpowiednie dokumenty, wśród których nie mogło zabrakną wniosku o abonament parkingowy (pobrałem go ze strony urzędu) zaświadczenie o zameldowaniu oraz informację z urzędu skarbowego wraz z pierwszą stroną PIT-u złożonego w ubiegłym roku w US na terenie mojego miasta. Ostatnim i chyba najważniejszym dokumentem był (do wglądu) dowód rejestracyjny pojazdu, którym chcę parkować w danym miejscu. Tak wypełnione i skompletowane dokumenty zaniosłem w odpowiednie miejsce – dokonałem rocznej opłaty za abonament parkingowy w wysokości – 120 zł. i stałem się po niespełna 8-10 minutach – właścicielem abonamentu parkingowego w strefie V mojego miasta.
Muszę przyznać, że było z tym trochę chodzenia, ale… płacić 100 zł. miesięcznie – czyli 1200 za rok, a zapłacić jednorazowo 120 zł na cały rok – to chyba jest różnica. Nie tylko, że mam bliżej mój pojazd bo tuż za oknem, ale i zaoszczędzone trochę grosza. Teraz przynajmniej nie czuję się gościem, ale jestem u siebie, na swoim.
A co do drugiej kwestii zawartej w liście skierowanym do księży powiem tak… przez ostatnie 1,5 roku kiedy była pandemia i kiedy codziennie rano chodziłem na transmisję do domu biskupiego, zrezygnowałem całkowicie z posiłków w seminarium z bardzo prostego powodu, by – po pierwsze samemu się nie zarazić, a i nic przenieść czegoś od kogoś z seminarium do domu biskupiego. Zrezygnowałem więc z posiłków i przeżyłem, to teraz po takim liście całkowicie zrezygnowałem z refektarza i wizyt w gmachu seminarium – jak już pisałem.
Przykre jest tak pisać, ale… nie można pudrować czegoś czego przypudrować się nie da!
Dodam tylko, że na pamiątkę zrobiłem jeszcze tylko jedno ze zdjęć, kiedy mój samochód stoi na parkingu semianryjnym – jeszcze nie płatnym – i wyjechałem. Póki co, nie planuję tam wjeźdzać.