Choć pogoda za oknem nie rozpieszcza, bo sierpień tego roku jest trochę – zapłakany deszczem zamiast motocyklem wybrałem się na jednodniowy trip do Poznania. Pojechałem, by przejść się po poznańskiej starówce, zobaczyć i obfotografować stare kościoły, oraz… przejść po śladach starej historii pierwszego cudu Eucharystycznego w Polsce.
Pamiętam dobrze, że kiedy byłem w mojej pierwszej parafii przygotowując się do kazanie na Boże Ciało natrafiłem na historię pierwszego cudu Eucharystycznego jaki miał miejsce setki lat temu w Poznaniu.
Historia dotyczy Żydów, którzy chcieli sprofanować Najświętszy Sakrament opłacając kobietę, która wykradła Sanctissimum ze świątyni, i po otrzymaniu zapłaty – przekazała Postacie Eucharystyczne „zamawiającym”. Wedle podań historycznych Żydzi udali się na oddalone za miastem mokradła gdzie najpierw nakłuwali konsekrowane hostie, z których popłynęła krew. Wystraszeni zakopali Eucharystię na polu i odeszli. Kilka dni później jeden z rolników udał się na pole i zobaczył, że nad jego polem unoszą się trzy białe krążki. Pobiegł, poinformował swoich bliskich w tym także proboszcza, który przybyłby na pole rolnika. Nad miejscem unoszenia się białych krążków wykopano z ziemi trzy Hostie. Duchowny w uroczystej procesji przeniósł Hostie do świątyni parafialnej, a następnie do specjalnie wybudowanego kościoła pw. Bożego Ciała, gdzie w zabytkowym relikwiarzu przebywają do dziś.
Pierwszy kościół jaki odwiedziłem w Poznaniu – w samym centrum – było sanktuarium Najświętszej Krwi Pana Jezusa. Gdy wszedłem do niewielkiego kościoła, uwagę moją przykuły malowidła znajdujące się na suficie, gdzie dominowali Żydzi. Wówczas przypomniałem sobie powyższą historię, i dopytałem pana kościelnego, czy to ten kościół? Tak, księże, to ten kościół. Ale tu nie ma Hostii, są w kościele pw. Bożego Ciała jakieś 3 km. w głąb miasta. Postanowiłem, zwiedzając Poznań, dotrzeć do tego kościoła.
Idąc uliczkami starego miasta doszedłem do ratusza poznańskiego, zatrzymałem się przy zabytkowych kamieniczkach, poszedłem do fary – dawnej kościoła jezuitów, a potem do świątyni franciszkańskiej oraz sanktuarium Przemienienia Pańskiego. Wszedłem na chwilę modlitwy do kościoła bernardynów, by wreszcie dotrzeć do Kościoła Bożego Ciała, dawnej kościoła oo. Karmelitów. Wszedłem do świątyni na środku której znajduje się studzienka nad którą umieszczono niewielki ołtarz w kształcie konfesji (konfesja św. Onufrego), który ustawiono dokładnie nad miejscem gdzie – wedle tradycji – odnaleziono trzy Hostie. Rozejrzałem się po świątyni, by dostrzec relikwiarz z cudownymi Hostiami. Niestety nie dojrzałem. Nie chcąc rezygnować poszedłem do zakrystii, by dopytać o wszystko kościelnego. Zostałem poinformowany, że owszem Hostie są ale nie w relikwiarzu, a w monstrancji, którą używa się co czwartek do wystawienia najświętszego Sakramentu, a że dziś piątek to nici z tego. Zapytałem, czy była by jednak możliwość zobaczenia tej monstrancji. Pan kościelny okazał się łaskawy i wyjął z ukrytego w ścianie sejfu (tu pasuje to biblijne określenie – ukrytą z obawy przed Żydami) monstrancję z hostiami. Kiedy ustawił ją na blacie stołu w zakrystii powiedział – jedni wierzą inni nie wierzą, ale coś w tym musi być – dodał kościelny. Kiedy zapytałem, ale gdzie te Hostie, on wskazał na podstawę monstrancji, gdzie w przeszklonym oczku widać pieczęć lakową – taka jak na relikwiach. Sfotografowałem co mogłem z jednej strony ciesząc się, że odnalazłem – zupełnie przypadkowo – świątynię cudu eucharystycznego oraz miejsce gdzie On jest przechowywany, i smucąc się tym, że nie wszyscy wierzą w ów Cud, ukrywają Go, i nie mają ….
Po wyjściu z tej czcigodnej świątyni kryjącej – pierwszy odnotowany na ziemiach polskich – cud Eucharystyczny poszedłem w kierunku starego miasta, gdzie spotkałem się z jednym z kapłanów tamtejszej diecezji. Zjedliśmy kolację w jednej z miejscówek starego miasta, chwilę porozmawialiśmy i… późnym wieczorem wróciłem do domu.
Muszę przyznać, że ten jednodniowy wypad do Poznania, na krótkie wakacyjne zwiedzanie, to bardzo dobry pomysł na spędzanie czasu, poznawanie nowych ludzi i nowych miejsc. Swoją drogą bardzo polecam Poznań, to bardzo ładne miasto.