1 kwietnia 2008 roku na tym blogu pojawił się mój pierwszy wpis. Od tamtej chwili minęło już 12 lat. Był to czas opisywania mojego powołania, od diakonatu do kapłaństwa, czas mojej szarej, zwykłej codzienności.
Przyznam z nieskrywaną pychą, że jestem z siebie bardzo dumy, bo w miarę na bieżąco uzupełniam na blogu wpisy i w sumie bez większych przestojów nadal opisuję tutaj swoje życie.
Ktoś pomyśli, rzadziej powie – po co to robić? Jaki jest tego cel? Cóż to za lansowanie siebie? Nie wypada, by ksiądz tak się uzewnętrzniał, pisał o swoich przeżyciach, swoim życiu. Czemu to służy?
Z wielką radością odpowiem na te i podobne pytania… robię to, bo chcę podzielić się z innymi moim życiem, moją codziennością. Chce pokazać innym, że ksiądz to normalny facet, który nie wiele różni się od swoich rówieśników w swoim wieku. Ksiądz może mieć swoje pasje, radości i smutki, może spotykać się ze znajomymi i rodziną, napić się piwa w pubie oraz wyjechać na wakacje, czy pójść do kina. Wbrew temu, co mogą sądzić niektórzy – pisanie tego bloga to nie terapia – bo tej nie potrzebuję. Dla mnie to radość dzielenia się moim kapłańskim życiem.
Wszystkim, którzy zaglądają na mój blog, bardzo dziękuję i proszę o modlitwę, bym był dobrym księdzem – choć grzesznikiem, to jednak dążącym do świętości w wieczności.
Za te 12 lat niech Pan Jezus będzie uwielbiony!