Będąc księdzem nie mam swojego potomstwa, ale mam… chrześnicę – dziecko chrzestne. Jak to jest w zwyczaju w okolicy dnia dziecka postanowiłem odwiedzić moją chrześnicę.
Pojechałem, odwiedziłem ją i jej rodziców, złożyłem życzenia, dałem prezent i… zrobiłem sesje zdjęciową. Niespełna dwulatka – jak można zauważyć – wreszcie przestała się bać i ma odwagę i chęci się wygłupiać.
Jak miło obserwować – choć z daleka – i chyba dobrze- jak dziecko rośnie, rozwija się i ośmiela – ma co raz więcej odwagi.