W piątek mój Przyjaciel, o którym już wspominałem rozpoczął chemioterapię. Z uwagi na jego tym nowotworu może ją przyjmować w klinice chemii jednego dnia. Tak więc poszedł przed południem na kroplówkę i po południu było już po wszystkim.
Jako, że nie dysponuje samochodem, poprosił mnie więc pojechałem po niego. Po zabiegu wyglądał kiepsko, miał drgawki i dramatyczne samopoczucie. Na szczęście w ciągu doby, te dolegliwości ustąpiły i… wrócił do normalnej formy.
Jak planują lekarze, przed nim jeszcze 3 chemie. Miejmy nadzieję, że więcej nie będzie potrzebnych i wszystko wróci do normy. Daj Boże! Polecam wszystkim czytelnikom mojego bloga pamięć w modlitwie za mojego Przyjaciela.