Mój Przyjaciel, o czym już tutaj pisałem jakiś czas temu, często choruje i bywa w szpitalach. Jak się okazało po dość długiej – by nie powiedzieć, bardzo długiej diagnostyce, że jest to poważna choroba, która będzie wymagała procesu długiego wychodzenia z choroby.
Ostatni czas był w związku z tym związany z odwiedzaniem gabinetów lekarskich i szpitali ale także modlitwą w Jego intencji wielu osób.
W minioną niedzielę, korzystając z chwili czasu postanowiłem, że przed poważnymi badaniami, które Go czekają w obecnym tygodniu, zabiorę Go do Częstochowy, do Matki Bożej i tam oddam Go pod Jej opiekę. Ona – Maryja – najlepsza z Lekarek – będzie wiedział jak pomóc, jak zadziałać i jak pomóc choremu. Wsadziłem Go w samochód i zawiozłem do Matki Bożej na Jasną Górę.
Po dotarciu poszliśmy do kaplicy na Mszę św. o godz. 15:30, która była odprawiana przed obrazem Matki Bożej. Udało się Go wprowadzić „przed kratę” , a ja poszedłem ubrać się by sprawować Eucharystię w Jego intencji. Dal Niego liturgia była bardzo wzruszająca, co można było zaobserwować. Jak się później dowiedziałem, to Jego pierwsza wizyta u Matki Bożej Częstochowskiej.
Po liturgii poszliśmy na chwilę do bazyliki i na wały jasnogórskie, pokazałem Mu klika miejsc i po 19:00 wróciliśmy do domu.
Tak sobie myślę, jeśli nie Pan Bóg, to kto? Jeśli nie Maryja, to kto może pomóc?