W sobotę rano dowiedziałem się, że najbliższą niedzielę, tj. w III niedziele adwentu mam pojechać do parafii oddalonej o 28 km.,by tam celebrować dwie Msze św. o godz. 9:00 i 11:00. Miałem tam zastąpić księdza, który w mojej parafii będzie przewodził rekolekcjom adwentowym.
Jak zostało zarządzone tak też się stało. Wstałem rano poszedłem do świątyni, usiadłem do konfesjonału o 7:20, wyszedłem 8:10 a następnie pojechałem do wskazanej parafii. Mgła unosiła się nad polami. Białe mleko nie było zupełnie nic widać.
Dojechałem na miejsce i zobaczyłem niewielki kościółek oraz wiernych, którzy czekali na rozpoczęcie się Mszy św.. Najpierw Msza św. o godz. 9:00 następnie o 11:00. Po zakończeniu tej drugiej, chwila modlitwy, pamiątkowe foto i w drogę do domu.
Po przyjeździe do parafii zdążyłem jeszcze pomóc w Komunii św. na zakończeni Mszy św. o godz. 12:00. Później obiad i tak minęło do południa.