Pątnicy pieszej pielgrzymki z mojego miasta docierają na Jasną Górę w godzinach popołudniowych 24 sierpnia, czyli na dwa dni przed uroczystością odpustową Matki Boskiej Częstochowskiej.
Pielgrzymowanie to jedno, a świętowanie – odpust – to drugie. Ten czas – dwóch dni – na Jasnej Górze to z jednej strony czas medialnej pracy, z drugiej strony czas wypoczynku, a z trzeciej strony czas na indywidualne świętowanie i wypoczynek.
Tradycyjnie w uroczystość Matki Bożej wstałem skoro świt, by pójść na 5:30 na Godzinki do kaplicy Matki Bożej, a następnie uczestniczyć w Mszy świętej – prymie, która zawsze rozpoczyna się od odsłonięcia Cudownego Obrazu Matki Bożej, a następnie celebrowana jest liturgia.
Po Eucharystii oo. Paulini – jak zawsze gościnni – zapraszają na śniadanie, a następnie poszedłem na sumę odpustową, którą w tym roku celebrował Prymas Polski. Ku mojemu zdziwieniu w uroczystej liturgii wzięły udział – dosłownie – tłumy wiernych. Plac był wypełniony wiernymi, którzy przyszli w pielgrzymkach pieszych, rowerowych, rolkowych i innych by oddać cześć Królowej Polski.
Po Eucharystii którą celebrowało – jak zauważyłem bardzo wielu kapłanów (swoją drogą nie pamiętam takiej ilości duchownych) – był oczywiście odpustowy obiad w zabytkowym refektarzu paulińskim.
Jak zawsze – już od 27 lat – po sumie odpustowej celebrowanej na szczycie ruszyłem w drogę powrotną do domu, by wrócić do swojej codzienności.