Tegoroczny wyjazd do Rzymu na tzw. obsługę medialną aż trzech wydarzeń – Jubileuszu Seminarzystów, Jubileuszu Biskupów i Jubileuszu Kapłanów, które związane były z trwającym w Kościele Rokiem Świętym 2025 pokazał mi po raz kolejny, że to, co robię ma jakiś sens.
Spotkanie z Ojcem Świętym (choć nie F2F), spotkanie z dziennikarzami z całego świata – i praca z nimi ręka w rękę, spotkania i rozmowy z ludźmi, którzy na co dzień oglądają, czytają – naszą pracę – uświadomiły mi, że to co robimy ma sens i komuś jest to potrzebne.
Czasem dobrze jest wyjechać, spotkać się z innymi, usłyszeć (szkoda, że od obcych, ale zawsze to coś) że to, co robisz ma sens, że jest to potrzebne, że ktoś na to czeka, że ktoś z tego korzysta, że ktoś, za wykonaną pracę, dziękuje.
Tak, potrzeba to usłyszeć, ale nie po to, by spocząć na laurach, ale by jeszcze intensywniej pracować, by Kościół i to dobro, w którym się w Nim dzieje przez Jezusa i zaangażowanie ludzi szło w świat i nie tyle, by było to reklamowane, ile pokazywało światu, że w Kościele –dziś tak marginalizowanym – dzieje się dużo dobrego, bo… Bóg jest dobry, bo ludzie są dobrzy, bo Kościół jest dobrem, w otaczającym – tak niedoskonałym – świecie.