Po podjęciu decyzji, że wybiorę się w tym roku na Camino i mając w świadomości, że trzeba przejść 140, a może trochę więcej kilometrów w 5 dni postanowiłem, że od początku lipca, tj. blisko na miesiąc przed wyruszeniem na szlak zacznę trenować.

Zanim jednak trening, to idąc za wskazaniami starego pielgrzyma – mojej Siostry- kupiłem sprawdzone już przez Nią sandały, które nie tylko wiele, ale wszystko potrafią przejść i kiedy już do mnie „przyszły” rozpocząłem intensywne chodzenie.

Postanowiłem, że każdego dnia od 1 lipca będę chodził po moim mieście robiąc kilometry w nogach. Przyznam, że pierwsze 2-3 dni pojawiły się jakiś ból nóg, zakwasy, bo jak się nie chodzi, tylko wszędzie jeździ samochodem/motocyklem to kondycji brak, ale… po trudnych pierwszych dniach już jakoś poszło!

Dzień za dniem, dzień za dniem. Jednego dnia z rana, drugiego dnia popołudniem, a innego dnia wieczorem chodziłem po mieście wychodząc 8, 10, 12, czy 18 km. Tak wychodziłem w  sumie prawie 210 km. Czy to dużo? Pewnie nie, ale wiem, że idąc po takiej zaprawie jest to konkretne – przynajmniej dla mnie – przygotowanie do drogi.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here