Od blisko 9 miesięcy w przestrzeni diecezjalnej trwały zapisy na tzw. oazę rzymską. Wielu planowało wyjazd, przygotowywało się do niego, a potem po prostu czekało. W połowie maja przyszła mi taka myśl, by iść do mojego biskupa i zapytać, czy może dobrze by było bym i ja się wybrał na tę oazę i zarejestrował to wszystko co mój arcybiskup będzie mówił do młodych i rodzin podczas tej oazy. Po – dosłownie – chwili namysłu ksiądz arcybiskup powiedział, że jasne, to dobry pomysł. Skontaktuj się z kim trzeba i jedź.

Rozpocząłem przygotowania. Kompletowanie sprzętu i wiele pytań – kamera, aparat, statyw, mikroporty, do tego upał, lejący się z nieba żar i ja sam czy ja w ogóle temu podołam? Pamiętam dobrze, że podczas jednej z Mszy świętych w czerwcu przyszła mi – wierzę, że od Pana, taka myśl – po co ci kamera? Weź dwa aparaty i… jednym nagrywaj, a drugim rób zdjęcia. Tak zrobię – to doskonały pomysł pomyślałem.

Przed wyjazdem było również dużo znaków zapytania i wiele wątpliwości – po co ci tam jechać? Będziesz tam obcym ciałem. Nie podołasz – 15 dni w intensywnej pracy. Biskup jedzie, a ty możesz tu odpocząć, będziesz tam jechał i prosił się o robotę? Mało masz jej tu na miejscu? No ale.. jak powiedziało się a, to trzeba powiedzieć b. Powiedziałem, że jadę, to pojadę i koniec! Postanowiłem.

Wszystko spakowane – ubrania w dużej walizce, w małej sprzęt fotograficzno – video, a w małym plecaku laptop, ładowarki, twardy dysk i masę kabli i kabelków oraz ładowarki do wszelkich baterii.

15 lipca z samego rana ruszyliśmy pociągiem – wraz z jednym z kleryków –  do Warszawy na lotnisko Modlin, by stamtąd polecieć na włoskie Campino i stamtąd ruszyć do ośrodka w którym spędzę wraz z młodymi 15 dni oazy III stopnia poznając historię Kościoła, odwiedzając bazyliki Rzymu i spotykając wielu wspaniałych i wyjątkowych ludzi.

Po dotarciu do Rzymu spotkałem mojego księdza arcybiskupa, kapelana i spinającego wszystko księdza D. który nie tylko pięknie logistycznie przygotował całą oazę, ale również czuwał nad jej przebiegiem.

Dostałem pojedynczy pokój nie tylko na wypoczynek i sen, ale przede wszystkim do pracy – obsługi medialnej – tej wyjątkowej i jedynej oazy rzymskiej, którą prowadzi – po raz pierwszy w historii oazy – kardynał nominat.

Tak rozpoczęła się oazowa przygoda z Wiecznym Miastem oraz z mediami, bo ogarnąć wielowymiarowo temat mediów (video, audio, fotografia, montaż, obróbka zdjęć i tekst oraz zamieszczanie tego w mediach) to nie jest prosta sprawa. 15 dniowa przygoda się rozpoczęła.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here