Minęło 10 tygodni, co oznacz, że czas najwyższy na to, by iść do barbera i zrobić porządek z włosami i brodą. Tradycyjnie korzystając z aplikacji boxy umówiłem się na wizytę u zaufanego fryzjera i pojechałem. Jak masz człowieka zaufanego, to idziesz i wiesz na co możesz liczyć.
W salonie, w którym bywam już od jakiegoś czasu pracują Ukraińcy. Między sobą rozmawiają po Ukraińsku, lub rosyjsku, ale z klientami po Polsku. Podobnie jak ostatnio tematy do rozmowy same pojawiały się jeden po drugim. Tym razem – ku mojemu zdziwieniu – Barber sam otworzył się mówiąc o swoim życiu i życiowych trudnościach, o tym, że podjął konkretne działanie by zmieniać siebie i swoje życie, ale i o podnoszeniu swoich kwalifikacji fryzjerskich i barberskich. A kończąc nasze rozmowy podczas strzyżenia powiedział – jak ja jestem z kimś szczery i otwarty to liczę – wiem że i ta osoba będzie na mnie otwarta. Kiedy już zakończyłem wizytę powiedziałem, że jestem mile zaskoczony otwartością i szczerością rozmowy takiej przy strzyżeniu – i skoro był tak otwarty – to i ja powiem kim jestem. Trudno opisać miny człowieka, który zobaczył mnie w sutannie i koloratce – serio jesteś księdzem? – zapytał. Tak jestem księdzem, najwyżej więcej nie będziesz chciał mnie strzyc – powiedziałem. Nie, czemu! Mnie to nie przeszkadza, a powiem ci, że ojciec mojej pierwszej dziewczyny był księdzem – batiuszką.
Tak zakończyła się kolejna – jakże pouczająca dla mnie – wizyta u barbera. Idziesz do fryzjera, a ktoś, kto cię nie zna otwiera się przed tobą i opowiada ci swoje życie, a ty w duchu śmiejesz się, że nawet u fryzjera jesteś księdzem… a potem zdziwienie i zaskoczenie, bo „ty to ksiądz? Ksiądz jeżdżący na motorze? Serio? Nie spodziewałem się!”