Od przynajmniej 10 lat mam swój prywatny laptop, który używam do odbierania maila, oglądania #Netflix i pisania swojego bloga. Po latach eksploatacji laptop zaczyna co raz bardziej zwalniać – co oznacza, że jego koniec jest już co raz bliższy. Zacząłem się więc oglądać za czymś nowym, poradziłem się kilku fotografów, których życie – jak i moje kręci się wokół pracy z aparatem fotograficznym. Dlaczego akurat fotografów? Bo obok pracy z aparatem fotograficznym zdjęcia do publikacji przygotowuje się właśnie na komputerze.
Trzech na czterech fotografów odpowiedziało, że dziś na rynku nie ma nic lepszego nad laptopy – komputery – Mac – #Apple. Z zaciekawieniem słuchałem wszystkich zalet ale gdzieś z tyłu mojej głowy była myśl… skoro mam służbowego #iphon, którego używam tylko wtedy jak muszę i jest on naprawdę tylko do pracy, a ja sam najlepiej czuję się na moim androidzie #Samsung S… to po co pakować się w firmę i system, który mnie odpycha, nie daje satysfakcji z pracy i zadowolenia. Posłuchałem i dałem się przekonać. Skoro większość mówi mi że warto, skoro mają doświadczenie, bo i dłużej pracują na tym sprzęcie niż ja – znając jego wady i zalety – to trzeba zaufać starszym i mądrzejszym.
Wybrałem w Internecie odpowiedni sprzęt zamówiłem go i po otrzymaniu smsa z wiadomością, że zamówienie jest już do odbioru, poszedłem odebrać mój nowy prywatny komputer. Idąc do sklepu po odbiór zamówienia – wciąż we mnie było wiele wątpliwości – po pierwsze – po co mi taki sprzęt, przecież mogę mieć tańszy, po wtóre – jabłuszko? Przecież nie lubię iphona… kupię laptopa i nie będę go używać… po trzecie… czwarte i piąte… było tego więcej ale… poszedłem zapłaciłem i sprzęt odebrałem.
Wróciłem do domu, rozpakowałem laptopa, podłączyłem do prądu i rozpocząłem instalację. Gdy przeszedłem przez pierwszą instalację zaczęło się…. Najpierw próbowałem przenieść zawartość dotychczasowego laptopa przenieść na macbooka przy pomocy specjalnych programów – po 2 godzinach – zakończone niepowodzeniem. Instalacja programów na nowym laptopie – tylko i wyłącznie ze sklepu maca – większość programów (jeśli nie wszystkie za dodatkową opłatą) niektóre w ogóle nie osiągalne. Programy z których dotychczas korzystałem okazały się nie zainstalowania na nowym mac-u. I tak po 4,5 godzinie barowania się z nowym sprzętem powiedziałem DOŚĆ! Nie po to kupuję nowy komputer by się denerwować, wściekać i tłumaczyć sobie, że będzie dobrze, dam radę muszę się tylko przestawić i przyzwyczaić. Nie po to kupuje się nowy sprzęt.
Zadzwoniłem na infolinię i dowiedziałem się, że jeśli klient jest nie zadowolony ze swojego zakupu może – w przeciągu 14 dni roboczych – oddać sprzęt do sklepu. Tak więc po usunięciu wszelkich danych z macbooka, przywróceniu ustawień fabrycznych – (dzięki pomocy filmików z YouTube) następnego dnia koło południa ten super mega fajny sprzęt oddałem do sklepu, w którym go kupiłem. I co? I mi ulżyło.
Nie wszystko złoto, co się świeci – to powiedzenie sprawdza się idealnie w moim przypadku. Dlaczego? Dla kogoś macbook będzie idealnym komputerem do pracy i wypoczynku, ale nie dla wszystkich – dla mnie nie! Ta sytuacja pokazuje mi jeszcze jedno, że warto słuchać opinii innych, radzić się starszych i mądrzejszych – bardziej doświadczonych – ale mieć też własne zdanie i jeśli coś mi nie odpowiada to trzeba zaufać sobie. Nie patrzeć na innych, a słuchać siebie.
Macbook oddany. Nowego laptopa jeszcze nie ma, ale mam pewność, że zrobiłem dobrze. Jeśli komuś taki sprzęt odpowiada to doskonale, ja wiem, że mnie on pokonał i że dla mnie on się nie nadaje!
P.S.
Informację o tym że kupiłem macbooka wstawiłem na instagram i odezwały się głosy, że dobrze zrobiłem, to świetny sprzęt, będziesz z niego zadowolony. Ale kiedy pokazałem, że oddaję z powrotem do sklepu, również – ku mojemu zdziwieniu – odezwały się głosy. Dobrze zrobiłeś – ja też po latach rezygnuję z mac-a, wracam do PC-ta, system Windows jest dużo lepszy, bardziej konkretny, normalniejszy.