Jak już pisałem w poście o artykule w Niedzieli – 5 września br. minęło dokładnie 5 lat od śmierci mojego Księdza Proboszcza. Tak jak w latach poprzednich pojechałem wieczorem na grób mojego Szefa, gdzie – piszę to bez zdziwienia i zaskoczenia – przy grobie stały świeże kwiaty i paliły się znicze, co świadczy o tym, że parafianie pomimo upływu lat pamiętają! Zapaliłem znicz i odmówiłem różaniec – modlitwę, która bardzo często towarzyszyła mojemu Proboszczowi.

Kiedy stałem przy grobie minęło mnie kilku parafian i ku mojemu – miłemu – zaskoczeniu usłyszałem szczęść Boże, a dwie parafianki zatrzymując się przy mnie chwilę nawet zagadnęły – co u księdza słychać, oraz.. ale ksiądz się zmienił i tak bardzo osiwiał. Po chwili rozmowy – chciałem gdzieś umiejscowić – na ile pamiętałem – miejsce zamieszkania obu pań (mama z córką). Po chwili mówię – a z paniami mieszkała jeszcze babcia. – tzn. trzy pokolenia w jednym domu. – jejku ale ksiądz pamięta – usłyszałem. Tak pamiętam jeszcze jedno. Pamiętam jak śp. babcia opowiadała – kiedy byłem u was po kolędzie, że kiedy była młodsza, to wychodząc kiedyś za dom patrzyła na pole i zobaczyła, że w jej stronę idzie postać – jakby Pan Jezus – i nagle zatrzymała się ta postać i po krótkiej chwili zniknęła. I wie ksiądz – byłam mała jak to widziałam, ale po wielu latach tam dokładnie postawiono nasz kościół parafialny. Obie kobiety przecierały oczy, do których napłynęły łzy i usłyszałem – tak, babcia często to nam opowiadała. Ależ ksiądz ma pamięć. No nie ukrywam, że sam się zaskoczyłem jak wiele pamiętam ze swojej posługi w pierwszej parafii.

Z cmentarza pojechałem do kościoła parafialnego, by dołączyć się do Mszy świętej wieczornej i pomodlić się za mojego Szefa. Nowy – bo od początku września – wikariusz pozwolił mi nawet przewodniczyć Mszy świętej – co sprawiło mi wiele radości, bo był to trochę powrót do przeszłości – mojej czteroletniej posługi w pierwszej parafii, gdzie spędziłem w zasadzie moje – kapłańskie „dzieciństwo” – pierwsze kapłańskie 4 lata. Ciekawe, że przed ołtarzem pojawiły się znane mi dobrze twarze, które wymieniłem z imienia i nazwiska –  to dość niesamowite i wyjątkowe. A po Mszy świętej przed kościołem była chwila rozmowy i wspomnień jak to było, kiedy żył Ksiądz Proboszcz, jak wspólnie pracowaliśmy w tej parafii, jak jeździliśmy na pielgrzymki, jak były spotkania różańcowe jak….

Jak dobrze jest wracać do miejsc i ludzi, gdzie zostawiło się swoje serce. Jak pięknie jest doświadczać, że za ofiarowane serce sam otrzymujesz serce/a które pamiętają, wspominają i nie zapomniały.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here