Wszedłem do jednego z lokali gastronomicznych znajdujących się przy głównym deptaku mojego miasta. Przy długim stole w jednym rogów lokalu dostrzegłem – dość głośno rozmawiających – wśród których rozpoznałem dobrze mi znajome twarze. Tak, to były koleżanki i koledzy, z którymi spędziłem 4 lata widząc ich przez 5 dni w tygodniu (od poniedziałku do piątku) a czasem także w weekendy.
W tym roku – dokładnie w pierwszych dniach maja – mija 20 lat od pamiętnej chwili naszego wspólnego egzaminu dojrzałości, który w 2022 roku wspólnie zdawaliśmy. Z inicjatywy grupy koleżanek i kolegów doszło do wspólnego spotkania – ponad połowy klasy – po 20 latach od matury.
Muszę przyznać, że trochę się obawiałem tego spotkania. Z jednej strony ciałem spotkać się z dawno niewidzianymi ludźmi, ale z drugiej strony… pojawiały się pytania – czy będzie o czym gadać, czy będą wspólne tematy – wszak żyjemy od 20 lat w różnych światach – oni mają rodziny (w większości) ja jestem księdzem – jestem „sam” mam inne tematy niż oni…. Po rozeznaniu i rozważeniu argumentów za i przeciw postanowiłem zaryzykować i pójść.
Przywitałem się ze wszystkimi, usiadłem przy stole i…. rozpoczęła się długo trwająca rozmowa – długo? Tak bo przyszedłem chwilę przed 18:00, a do domu wróciłem po 24:00 Strasznie długo ale… 20 lat streścić w chwili – po prostu się nie dało. Z każdym zamienić choć kilka słów, wykonać kilka fotografii, no i… zobaczyć stare fotki, które przyniosła jedna z koleżanek – fotografie, które mają 24 lata – to było coś fantastycznego.
Siedzieliśmy, gadaliśmy, śmialiśmy się i wspominaliśmy, a czas płynął i płynął. Coś zjedliśmy, coś wypiliśmy, podzieliliśmy się swoim życiem – rodziną, pracą, obowiązkami, ale nie zabrakło także radości i smutków, o których również była mowa. Po wyjściu z jednego miejsca poszliśmy jeszcze dalej – kolega zaproponował shiszę – a jak pisałem już tutaj kiedyś – shisza ma walor wspólnototwórczy – propozycja ta spotkała się z pozytywnym odzewem. Przy shiszy rozmowy trwały dalej, a tematom nie było końca – bo jeszcze to i to i tamto a ten, a ta , a moje – twoje dzieci, mój mąż, moja żona, my… wy… dużo by pisać…
Absolutnie nie żałuję! To było fantastyczne spotkanie, fantastycznych ludzi. Ludzi, z którymi spędziłem cześć mojego życia. Ludzi, których „opuściłem” na długi czas – najpierw przez czas seminarium, a potem w kapłaństwie wymawiając się obowiązkami,. Ludzi, którzy mając swoje życie, historię swoich rodzin, chcą dzielić się z innymi. Ludzi otwartych, uśmiechniętych, wewnętrznie pozytywnych dzielących się sobą z innymi. Pełen pozytywnej energii wróciłem do domu, a pisząc te słowa jestem jeszcze pełen radości z tego fantastycznego spotkania!