O niezwykłym spotkaniu z moim uczniem, który wstąpił do zakonu i jest już na drugim roku formacji seminaryjnej i 4 roku formacji zakonnej pisałem już jakiś czas temu. Po tamtym spotkaniu – wymianie informacji – postanowiliśmy się spotkać ponownie i tak się stało.
W tym czasie kleryk przebywający na wakacjach w domu znalazł chwilę na spotkanie, rozmowę, wspominki oraz… podzielenie się swoim życiem.
Wysłuchałem niezwykle ciekawej opowieści o tym jak to Pan Bóg ma swoje drogi, którymi prowadził i prowadzi tego młodego człowieka. Dowiedziałem się jak dorastał do decyzji o wstąpieniu do tego a nie innego zakonu oraz… o tym, że nie zapomniał – a tu się pochwalę – lekcjach religii, które prowadziłem tylko jeden rok w jego liceum. Absolutnie nie roszczę sobie prawa do tego by nazywać go swoim powołaniem, ale.. można mi wierzyć lub nie, ale jest to wielka radość dowiedzieć się, że ktoś kogo uczyłem wybrał drogę powołania kapłańskiego. Bo Powołanie- to wielka rzecz, wielka sprawa!
Tak to kolejne powołanie, to dla mnie kolejny cukierek, który dał mi Pan Jezus. Cukierek, który osładza mi te 10 lat katechezy, które przychodziły mi – o czym już tu kiedyś pisałem – dość ciężko. Pan Jezus daje teraz owoce. Pan Jezus daje teraz radość widząc, że może to co tam kiedyś próbowałem robić, siać inni mogą zebrać, Pan Bóg może zebrać.