Za chwilę miną dwa lata od chwili, kiedy mój ksiądz proboszcz odszedł do wieczności. Czas szybko mija, a i leczy ramy – jak mówi Polskie przysłowie. Tak nie dawno można było jeszcze wypić wspólnie kawę, usłyszeć różne opowieści z kapłańskiego życia i czerpać z wieloletniego doświadczenia. To była wyjątkowa kapłańska znajomość.
W tych dniach korzystając z pogody motocyklowo wybrałem się na cmentarz na grób mojego Szefa, aby Go odwiedzić i pomodlić się przy Jego grobie. Wierzę, że czeka tam po drugiej stronie na mnie i tak dalej będziemy siadać i popijać kawę i… piwo.