Powoli kończy się karnawał i za chwilę zacznie się kolejny w moim życiu czas wielkiego postu. Korzystając z zaproszenia znajomych – rodziców mojej chrześniacy – postanowiłem ich odwiedzić. To była także okazja zobaczyć się z moją córką chrzestną – chrześnicą.
Jak to maleństwo szybko rośnie, jak szybko się zmienia. Jeszcze tak nie dawno raczkowała, a dziś już sama chodzi, wspina się na kanapę, a nawet na krzesło przy stole w kuchni. To z chwili na chwilę pannica, która już zaczyna rozumieć co się do niej mówi, choć sama jeszcze nie najlepiej się wysławia.
Moja chrześnica, co zobaczyłem, co raz mniej się mnie boi, sama już przychodzi, wita się, siada na kolanach, pokazuje mi swój pokój oraz swoje zabawki. To oznacza, że choć nie często się widujemy, to jednak dorastające maleństwo już nie boi się swojego chrzestnego.