Księdzem jest się 24 godziny na dobę i nigdy nie wolno o tym zapominać. Słuszną jest sugestia ojców duchownych, by wybierać na wypoczynek takie miejsca, gdzie nie muszę ukrywać tego, że jestem księdzem, nie muszę się tego wstydzić, a i koloratka czy jej brak nie wzbudzi żadnego zdziwienia, zaskoczenia czy negatywnych emocji.
Ostatnio wybrałem się ze znajomym do pubu na główny deptak mojego miasta. Kiedy zamawialiśmy piwo – co chyba nie jest czymś obiektywnie złym i gorszącym – usłyszałem, a dla księdza jakie będzie? Tu okazałem nieco zdziwienia, bo nie byłem w stroju duchownym, całkowicie świeckim, nie wyróżniając się z tłumu. Zdziwiony odpowiedziałem, że chcę jasne pszeniczne, po czym próbowałem w głowie dojść do tego – czy znam człowieka, a jeśli tak, to skąd? Nie doszedłem do tego, a kiedy zapłaciłem za piwo usłyszałem, u księdza w rodzinie na ślubie śpiewałem w scholi. Widzi ksiądz jaki ten świat mały – ksiądz mnie nie zna, a inni księdza znają.
Księdzem jest się zawsze i wszędzie – także w pubie kupując piwo! Nie wolno o tym zapomnieć, bo jak się zapomni, to inni skutecznie nam o tym przypomną!