Wigilia rodzinna i … Ryś

0
105

To już kolejna wigilia w moim życiu, ale inna od tych, które dotąd przeżywałem. Dlaczego? Bo każda wigilia jest inna, ale tym razem powiem tylko tyle, że w tym roku w powiększonym gronie rodzinnym.

Jak to jest w zwyczaju, na początku czas modlitwy – czytanie Pisma Świętego, modlitwa – a potem życzenia świąteczne i łamanie się opłatkiem, a następnie kolacja – oczywiście postna – jedyna taka w roku, na którą czeka się cały dzień, cały rok.

Po jedzeniu następuje – tak to jest u mnie w domu rodzinnym kolędowanie połączone z rozdawaniem prezentów. No w tym roku Mikołaj była bardzo bogaty. Pod choinką ledwo mogły zmieścić się wszystkie przygotowane przez Mikołaja prezenty, ale… jakoś się udało. Gdy jednak wszyscy domownicy zaczęli rozpakowywać prezenty, trzeba było – każdy musiał zrobić sobie miejsce by te prezenty odkładać.

Mój mikołaj – jak zwykle- mnie zaskoczył pomysłowością, trafnością i praktycznością swoich prezentów. Wymienię tylko cztery, wśród wielu innych.  Pierwszym z nich jest RYŚ – maskotka – i nie było by w tym nic nadzwyczajnego gdyby… to już każdy sobie dopowie – ja powiem tylko, że okazuje się, że zawsze i wszędzie mam Szefa przy sobie! Drugim i trzecim prezentem był wizytownik i pendrive z logo mojego bloga sygnowane – MNICH. Tu nic nie trzeba mówić – mikołaj wie i pokazuje, że marka wzrasta. No i pojawiły się… kawowe skarpety – to mega pomysł otóż – skarpetki z expresem, filiżanką i kawą. Mogę powiedzieć takie cofce socks. Mikołajowi za prezenty bardzo dziękuję.

Rodzinna wigilia to wyjątkowo cenny czas, nastrajający i dający dużo radości, że pomimo tego, ze ksiądz jest sam – bo nie ma własnej rodziny – to jednak ma najbliższych, na których zawsze może liczyć, którzy zawsze są obok.