W tym roku pod koniec sierpnia po raz kolejny wyruszyłem na szlak pielgrzymi. Tegoroczna pielgrzymka z mojego miasta na Jasną Górę miała być dla mnie wyjątkowa, ponieważ jubileuszowa. W tym roku bowiem na pielgrzymkę poszedłem po raz 20. Dokładnie od 20 lat co roku pod koniec sierpnia pielgrzymuję do Częstochowy, aby tam wziąć udział uroczystości odpust Matki Bożej Częstochowskiej. Jednak w tym roku wcale, ale to wcale nie chciało mi się iść na pielgrzymkę. Miałem jakieś wewnętrzne opory, trudności i przeciwności zatrzymujące mnie w domu. Jednak pomimo wszystko postanowiłem, że pójdę.
Jak postanowiłem tak też zrobiłem. Dokładnie 21 sierpnia po Mszy świętej w jednym z sanktuariów Maryjnych mojego miasta wyruszyłem w drogę. 130 km w nogach w czasie 4 dni marszu. To tak naprawdę jedna wielka chwila, bo chodź idzie się trudno, gdy słońce bardzo mocno praży, to jednak niosąc sobie w swoim sercu, umyśle i duszy intencje nie tylko swoje, ale także innych, idzie się naprawdę szybko.
Przez wszystkie te dni pielgrzymowania obok tradycyjnego trudu pątniczego posługiwałem swoją pracą jako dziennikarz, a więc robiłem zdjęcia, pisałem artykuły, prowadziłem rozmowy, a następnie wszystko to zamieszczałem na stronie mojej diecezji. Tak więc codzienna zwykła praca plus trud związany z nieustanną drogą. W czasie pielgrzymki miały miejsce także bardzo piękne momenty, momenty do których się wraca. Chwile, które są bardzo cenne. Spotkania, które na długi czas zostają w sercu pielgrzyma, bowiem ma ona w sobie magnez, który przyciąga, który zatrzymuje, który nie pozwala, choć czasem bardzo się nie chce, nie pójść, nie wyruszyć w drogę.
Przy tym wszystkim mając wielką świadomość swojej niedoskonałości i grzeczności idąc na pielgrzymkę każdorazowo mam w swojej głowie te myśli, że przecież muszę pokutować, muszę Pana Boga przeprosić za moje grzechy, muszę prosić Go o miłosierdzie, muszę zacząć na nowo. A jeżeli On mi nie pomoże, to mam świadomość, że sam w żaden sposób nie podołam.
Tak więc w czasie pielgrzymki nieustannie proszę o miłosierdzie dla siebie, o łaskę rozpoczęcia na nowo, o to by Pan Bóg miał nade mną cierpliwość do moich niedoskonałości, grzechów,, upadków, potknięć, wad. Spotkanie z Maryją pozwala także spojrzeć na nowo na swoje życie, które przecież powinno być całkowicie oddane Jezusowi bez niczego pozostawionego dla siebie. Jednak w swoich niedoskonałościach wiem, że zawsze chcę coś dla siebie zostawić, coś ukryć przed Panem Bogiem, zasłonić przed sobą samym.
Pielgrzymka to wyjątkowy czas ładowania akumulatorów duchowych. To czas rozpoczynania na nowo. Tak więc te 4 dni były prawdziwe wyjątkowe, to był Boży czas. Czas, który Pan Bóg dał mi na przemianę i nawrócenie, na rozpoczęcie na nowo.