Wróciłem właśnie od moich braci Luteran, do których jak co roku od wielu lat chodzę na przedpołudniowe nabożeństwo wielkopiątkowe. W tym roku nie byłem tam tak do końca sam, gdyż jak się okazało był ze mną mój profesor z seminarium od teologii dogmatycznej.
Wspólnie modliliśmy się tekstami ze śpiewnika ewangelickiego, oraz wysłuchaliśmy kazania pasyjnego opowiadającego o krzyżu świętym.
To już kolejna, nawet nie liczę, która wizyta moja w Kościele ewangelicko – augsburskim. Tak co roku od czasów jeszcze szkoły średniej świętuję wielki piątek – dzień męki Chrystusa, kiedy my chrześcijanie musimy także pokutować i wzrastać w świadomości że Jezusowy krzyż i jego cierpienie to wynik naszego rozłamu, naszego podziału, naszego braku jedności.