W środę miałem wraz z moim Szefem – Proboszczem Emerytem wybrać się do naszych wspólnych znajomych na kolację. Kiedy zadzwoniłem do niego by przypomnieć o wyjeździe i dogadać dokładnie o której mam przyjechać po niego. Dowiedziałem się:
– proszę księdza, ja nie pojadę, gdyż jestem w szpitalu. Jak to w szpitalu-zapytałem, pojechałem tam przed godziną – usłyszałem w słuchawce. Miałem duszności. Już jadę – odpowiedziałem.
Nie czekając długo, pojechałem do jednego ze szpitalu w moim mieście i od razu poszedłem do lekarza dyżurnego. Przedstawiłem się jak zwykle, ze jestem księdzem i że pytam o stan zdrowia …. Pani doktor powiedziała, co i jak, a Szef po badaniach i ustawieniu na lekach wyjdzie do domu, gdyż nic strasznego się nie dzieje.
Poszedłem na salę szpitalną, posiedziałem porozmawiałem i odwiedziłem go w kolejnych dniach pobytu w szpitalu. Wychodząc ze szpital wszedłem do kaplicy szpitalnej, w której znajduje się cudowny obraz Matki Bożej Uzdrowienia Chorych.