Kiedy w kończącym się tygodniu, byłem w jednym ze sklepów wielkopowierzchniowych mojego miasta, na półce z piwami znalazłem jedno, którego nazwa mi się bardzo spodobała. Ponieważ było ostatnie lub jak to woli, jedno jedyne na półce wśród innych piw od razu zabrałem je do koszyka.
Wyjątkowość tego niepowtarzalnego piwa polega na jego nazwie. Otóż piwo nazywa się: St Edmundus tzn. św. Edmund. To ten święty jest patronem mojego Proboszcza Seniora. Kupiłem wiec to piwo i w piątek odwiedzać Go, napój bogów, stał się Jego własnością.
Jakież było zdziwienie i ile było radości z faktu, że Edmund otrzymał piwo św. Edmunda. Ile pytań: a skąd, a gdzie, a jak, a ile? Mój Emeryt, czytał, oglądał, śmiał się- widać było szczerą radość.
Podczas spotkania rozmawialiśmy o świętach, o tym czasie od ostatniego naszego spotkania, o zdrowiu Szefa ale też… o piwie, które niewątpliwie sprawiło Seniorowi wiele radości.
Tak więc, czasem nie wiele trzeba, by na czyjejś twarzy pojawił się uśmiech i zadowolenie.