Moja kuzynka, która jest katechetką, zaprosiła mnie do siebie do szkoły podstawowej, w której uczy, bym przyszedł do szkoły „po kolędzie”. Z radością odpowiedziałem na tę jej propozycję.
Wyjście do tej szkoły, wiązało się dla mnie także z podróżą sentymentalną, gdyż dokładnie 18 lat temu odpuściłem mury tej szkoły, a byłem jej uczniem przez 8 lat mojego życia (kończyłem bowiem jeszcze na on czas 8-letnią szkołę podstawową).
Po wejściu do szkoły i odwiedzeniu pokoju nauczycielskiego (po przywitaniu się moimi nauczycielami, którzy jeszcze pracują w szkole) poszedłem do klasy gdzie czekały dzieci i stół kolędowy.
Wspólnie pomodliliśmy się, dzieci zaśpiewały i zatańczyły do Piosenki – wojownik świtała – opowiadającej o św. Michale Archaniele, a następnie rozmawialiśmy o narodzeniu Pana Jezusa i o świętach.
Dzieci wykonały dla mnie laurki, a spotkanie zakończyliśmy wspólną modlitwą i błogosławieństwem.
Przyznam szczerze, że trzeba mieć bardzo dużo cierpliwości i samozaparcia by pracować z takimi maluchami w przedszkolu czy szkole, ja chyba bym nie dał rady!