W życiu każdego pojawiają się wewnętrzne konflikty, wynikające z tego co trzeba, a co by się chciało. Stwierdziłem, że napiszę tego posta w związku z moim doświadczeniem, z wczorajszych Mikołajek.
Przeglądając strony internetowe z wydarzeniami z mojego miasta, natrafiłem na wiadomość, która mówiła, że w niedzielę 6 grudnia, odbędzie się już kolejna akcja z cyklu moto mikołaj. Skierowana jest ona do motocyklistów, którzy na swoich metalowych rumakach, śmigają niosąc podarunki dla dzieci.
Nie stety lub stety, w niedzielę 6 grudnia wg grafiku moich obowiązków, miałem przewidziane zdjęcia o godz. 12:00, w jednej z parafii mojej diecezji, gdzie obchodzono uroczystości związane z odpustem św. Mikołaja.
Powstał wewnętrzny konflikt, który prawdopodobnie, każdy z nas przezywa, przeżywał lub będzie przeżywał, gdy jest w swoistym rozdwojeniu, pomiędzy tym co by się chciało, a tym co trzeba.
Wyglądając za okno widziałem piękne ciepłe słońce temp. 12 st. i warkot silników motocyklowych jadących przez miasto i perspektywa wyjazdu i pracy, godzina drogi tam i z powrotem samochodem, 1,5 godziny posługi.
Moto Mikołaj czy święty Mikołaj? – oto jest pytanie!
Oczywiście wybrałem św. Mikołaja, raz, że to mój obowiązek wynikający z posługi, która pełnię, dwa, że przecież trzeba „trzymać” ze świętym, szczególnie tym od prezentów!
Pragnienia pragnieniami, a obowiązek, obowiązkiem. Pojechałem wiec do jednej z najstarszych parafii mojej diecezji, której wezwanie to parafia św. Mikołaja Biskupa. Oczywiście wykonałem swoją pracę, uważam, ze najlepiej jak potrafiłem, ale.. przy okazji miałem jeszcze łaskę, bo tak to oceniam. Zobaczyć relikwie św. Mikołaja Biskupa, tego, który przez wielu uznawany jest za postać z bajki, a przecież był prawdziwym człowiekiem, który za swoje przykładne życie uzyskał świętość.
Jak pogodzić w sobie wewnętrzny konflikt pomiędzy tym co by się chciało a tym co trzeba? Na to pytanie trzeba odpowiedzieć, wyborem, który nie da tylko radości w perspektywie tu i teraz, ale perspektywę wieczności. Wybór oczywiście należy do nas, ale konsekwencje naszych wyborów będziemy odczuwać nie tylko my ale i inni.