W parafii, na terenie której znajduje się moje obecne miejsce zamieszkania w czasie pierwszego miesiąca wakacyjnego posługuje mój kolega kursowy, który jest na studiach specjalistycznych w Krakowie. Jako, że zawsze był i jest gdzieś na boku, postanowiłem go zaprosić do mnie na kawę, myśląc ale przyjdzie albo wzgardzi takim plebsem jak ja.
Oto na pierwsze zaproszenie się wymówił brakiem czasu, zaś na drugie przyjął i rozpatrzył pozytywnie. Choć ma pewne uprzedzenia i jakąś niechęć, przyszedł i o dziwo poświęcił mi podczas swej wizyty dużo czasu.
Nie zgodził się na wspólną fotografię, a że jego obecność była dość epokowym wydarzeniem postanowiłem ją uwiecznić, wyszło jak wyszło.
P.S.
Byłem mocno zaskoczony kiedy się okazało, że ów wspomniany kolega kursowy wie doskonale co u mnie słychać, jest bardzo obeznany bo… zagląda co jakiś czas na mój blog. Kiedy to usłyszałem, uśmiechnąłem się.