Jako że moja Pani dyrektor w ostatnim czacie poszła mi na rękę, zobowiązałem się czas mi poświęcony, odpracować. Tak też się stało w czasie egzaminów maturalnych. Na tychże, byłem obecny 7 razy, najwięcej w moim dość krótkim bo 7 letnim czasie kiedy uczę w szkole.
Jednak po tych siedmiu latach, na ostatnim egzaminie spotkała mnie nie lada niespodzianka. Oto zostałem oddelegowany, przez moją Dyrekcję do tego by być przewodniczącym komisji na egzaminie z języka francuskiego – poziom rozszerzony(matura stara). Nie zdarzyło by się to z pewnością gdyby nie fakt, że ów przewodniczący nie mógł być akurat obecny na maturze.
Stres, niepewność czy dam radę ale i obawa czy będę umiał zachować wszystkie potrzebne procedury itd. Ale… jak usłyszałem od mojej dyrekcji- ksiądz jest zdolny chłopak, ksiądz sobie poradzi, przecież to nie pierwsza księdza matura.
To prawda nie pierwsza, i nie ukrywam, jestem z siebie dumy! Jest jednak i dodatkowa radość, bo w szkole w której uczę nie ma problemu z tym, ze ksiądz jest przewodniczącym komisji na maturze w szkole państwowej. Jestem traktowany jak każdy inny nauczyciel. Nie ma z tym problemu ani dyrekcja szkoły ani nauczyciele. Swoją drogą, oni wspomagają i podpowiadają co i jak po kolei zrobić.