W niedzielę wieczorem wyglądając za okno zobaczyłem, że pada deszcz, który niestety przy niskiej temperaturze zamarza. Okazuje się że pogoda taka utrzymywał się cała noc i do połowy poniedziałku. Skutek tego był niestety opłakany. Na szybach mojego autka i na całej karoserii pojawiła się przynajmniej 0,5 cm jak nie 1 cm pokrywa lodu. Szyby stałe się iście pancerne – tak grube.
Niestety, nie dane mi jest być posiadaczem jednego z 6 garaży jakie znajdują się na terenie mojej plebanii. Niestety na 3 księży 6 garaży z czego 2 garażuje a ja nie! Nie jest to żadna nowość, gdyż mój poprzednik przez 2 lata nie miał garażu. Ehh… nie dla psa kiełbasa! Cóż życie!
Nie ma co się uskarżać, trzeba działać. Wybrałem się do sklepu by zakupić sobie odmrażacz do szyb. Zakupiłem w spreju za całe 9.99 zł popsikałem szyby ale… niestety nic to nie dało. Poszedłem do domu po kubeł ciepłej ale nie gorącej wody i polewając szyby, rozgrzewając auto udało mi się coś zdziałać. Coś, gdyż niestety nie do końca. Ale cokolwiek już widziałem i jakoś można było pojechać od swoich kolędowych obowiązków.